Ile razy przechodziłem ten poziom... I to nie dlatego, że nie potrafiłem go ukończyć, bo akurat z tym nie miałem żadnego problemu, ale dlatego, że ta misja ma po prostu super klimat.

Hotel rzeczywiście to wyśmienita misja. Można ja przejśc na wiele sposobów, a co najciekasze, żaden z nich nie jest oczywisty. Mi się udało wpaść na pomysł [SPOJLER - ZDRADZENIE POMYSŁU]... że zlikwiduje policjanta i w jego ciuchach wrócę się po berrettę z tłumikiem, a nstępnie przejdę przez bramki normalnie [KONIEC SPOJLERA - ZDRADZENIA POMYSŁU]. W ogóle natomiast nie wiedziałem jak wykorzystać Chińczyka, który był sobie tam na dole (potem się dowiedziałem). Jednak ten etap można przejś jeszcze na inne sposby. Wyborne.

Fajna, właściwie zajebista jest też strzelanina w magazynie. Realizm "Hitmana" powoduje, że - co prawda jest ich mało - ale wymiany ognia są niesamowicie efektowne. Bardzo krótkie, ale piekielnie efektowne i dające poczucie satysfakcji. I to chowanie zwłok potem :D

Natomiast najsłabsza misja jest w w dokach i na statku. Jeszcze z błedem logicznym. Koleś nastawia ładunek jądrowy na bodajże 3 minuty i próbuje uciec samochodem. Przecież by nie odjechał.

Plutonium Runs Loose i hotel

Ja jak powyżej, z uwzględnieniem misji w Rotterdamie. Klimat portu w tej części jest niesamowity!

fajna też była misja Lee Hong Assassination, ale bardzo trudna

Zbyt skomplikowana...

Najlepsze, misje i tak są w Kolumbii ! Tylko szkoda że w trójce nie dali tych misji !

W Kolumbii są moim zdaniem słabe. Za bardzo zmusza się wręcz gracza do otwartej walki. Choc to może ja nie znalazlem sposobu na ciche odstrzelenie Pablo Belisario Ochoy

Pabla można zdjąć ze snajperki:

http://www.youtube.com/watch?v=wV0Y302_eQU

Ale najpierw w misji Find the U'wa Tribe musisz wyposażyć się w ten karabin:

http://www.youtube.com/watch?v=g3ZZROIhM4A

Zgadzam się. Misje w Kolumbii same w sobie może nie są złe ale po prostu nie pasują do sposobu rozgrywki tej gry. Za dużo strzelania po tych dżunglach. Całkiem niezła była misja w tym psychiatryku przy końcu gry. I ta muzyka, masakra.

Po wielu dniach głębokiego rozmyślania doszedłem do wniosku, że moją ulubioną misją z całej serii jest morderstwo w restauracji w Hong-Kongu. To jest esencja właściwie całej gry. Zawsze, gdy chce się odprężyć przypominam sobie w myślach wszystkie kolejne kroki, załatwić informatora z medalionem, schować ciało do ścieków, zostawić spluwę w kiblu, przebranym za informatora Red Dragon wejść do restauracji, poprosić o kluczyk do wc, wziąć pistolet, wejść na piętro, popatrzeć się ofiarom wprost w oczy i oddać dwa soczyste i celne strzały...
ORGAZM
krew i kawałki mózgu spływają po tylnej szybie, pozostaje wyrzucić jadeitową figurkę... spokojnie się ulotnić...

Tak samo genialna jest misja z podłożeniem bomby w samochodzie, czy pierwsza... ech Hong-Kong jest genialny

Hong Kong i Rotterdam po prostu miażdzą!!!

Jak to możliwe, że gra sprzed 10 lat z tak starą grafiką jest dla mnie lepsza niż połowa nowoczesnych gier w które grałem? To co teraz robią to w 50% chłam w którym skupiają się tylko na dopieszczeniu grafiki...

ee tam takie sentymentalne pi.erdo.lenie ;) oczywiście, gdybym miał robić jakieś top xx, to w czołówce byłyby tytuły z okolic roku 2000, ale nowe tytuły również potrafią mnie powalić (ostatnio Max Payne 3, tooootalny oldschool i miazga, Skyrim, Risen 2, Deus Ex: HR, Binary Domain, mógłbym tak wymieniać dalej)

Dla mnie kwintesencją serii hitman jest pierwsza misja pierwszej części :) Dostań się na najwyższe piętro budynku, złóż snajperkę (ach, składanie snajperki, jakże cudowny był to moment!), oddaj jeden czysty strzał, szybko się ulotnij. Cała reszta misji we wszystkich innych częściach to na dobrą sprawę rozwijanie i przekalibrowywanie tej jednej idei :)